sobota, 3 maja 2014

Rozdział 4 "Randka"



Cześć.

Przed wami kolejny rozdział. No i udało mi się go skończyć na czas J
Dziś wstęp trochę dłuższy, ale bardzo ważny, więc proszę o przeczytanie go!
Dwie sprawy:
Zauważyłam, że pojawiło się parę komentarzy od osób, które twierdzą, że Lily jest „zbyt miękka i płaczliwa”.
Pozwolę sobie się z Wami nie zgodzić. Myślę, że Evans nie jest taka jak piszecie. Ona raczej wyraża uczucia, a przecież każdemu zdarza się płakać. Możecie uważać się za osoby twarde, bo nie pociągacie nosem na „Titanicu” i nie wzrusza was widok zabiedzonego psiaka na ulicy. Ale nie unikniecie tego, że wskutek szoku spowodowanego np. wiadomością o śmierci ukochanego pupila 99% z Was zaczniecie płakać. I to wcale nie oznacza, że jesteście „płaczliwi i słabi”, tylko to, że po prostu jesteście ludźmi. Macie uczucia i potraficie kochać i nienawidzić.
To zrozumiałe. To czy ktoś jest „twardy” może się objawić dopiero wtedy, kiedy dojdzie do jakiejś kryzysowej sytuacji. Kiedy musicie np. podjąć jakąś trudną decyzję. Dlatego uważam, że moja Lily nie jest „miękka i płaczliwa”, tylko jak każdy ma swoje małe słabości.
Druga sprawa, to zarzut, że „on kocha ją, a ona jego i to wszystko dzieje się za szybko”(kolejny fragment komentarza). Tu również się z Wami nie zgadzam. To jeszcze nie jest miłość. Raczej, za strony Lily, zaciekawienie osobą Jamesa, który nie ustawał w wysiłkach, żeby zaprosić ją na randkę. Nie wiem jak Wy, ale ja byłabym zaciekawiona takim chłopakiem, nawet jeśli na początku by mnie denerwował ;-)
On też jeszcze jej nie kocha. To też jest zaciekawienie i mocne zauroczenie, choć on żywi wobec niej jakieś delikatne uczucia. Ale to jeszcze nie jest miłość !
Proszę, żebyście to zapamiętali !
No, to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłam…
Następny rozdział pojawi się pewnie ok. 31.05. ponieważ jestem teraz trochę zabiegana i mogę nie mieć wystarczająco dużo czasu na napisanie czegoś, co mnie zadowoli.
Przypominam, że to MÓJ BLOG i prowadzę go w sposób, jaki podpowiada mi wyobraźnia. Większość rzeczy staram się robić tak jak w książce, ale trochę może też być inaczej J
 
Leviosa.
 
Rozdział 4. "Randka" 
 
Droga Tuniu.
 
Nie wiem, czy nadal lubisz, kiedy ktoś się do Ciebie tak zwraca, bo przecież prawie wcale ze sobą nie rozmawiamy. Ale dla mnie to przezwisko jest czymś w rodzaju łącznika z czasami, kiedy byłyśmy sobie bliskie.
Tak wiele się tutaj wydarzyło, od mojego ostatniego listu (chociaż na niego nie odpisałaś).
Nadal jesteś zazdrosna, o moją szkołę ?
Wiem, że nigdy nie lubiłaś Severusa i pewnie Cię to ucieszy, że już się nie przyjaźnimy. Zniszczył naszą relację, przez jedno głupie słowo. Nazwał mnie Szlamą. Już tłumaczę, co to znaczy. Określa się tak czarodziei z mugolskich rodzin, z takich jak nasza. Brudna krew, szlamowata, zanieczyszczona. To najgorsza obelga, jaką mógł wymyślić !
Rzucił mi to prosto w twarz. Nie oczekuję, że zrozumiesz. Nie oczekuję też, że odpiszesz mi na list, ale jestem pewna, że go przeczytasz. Oprócz tego zaczęłam przyjaźnić się ze swoimi dotychczasowymi wrogami numer jeden: Jamesem Potterem, Syriuszem Blackiem. Remusem Lupinem i Peterem Pettigrewem. Okazuje się, że wcale nie są tacy źli, jak myślałam. Nie można się z nimi nudzić. Nadal bywają takie dni, kiedy potrafią doprowadzić mnie do szewskiej pasji.
Jeśli będziesz chciała to mogę was w wakacje zapoznać.
 
Twoja kochająca siostra.
Lily
 
Złożyła list i westchnęła. Od początku roku pisała do siostry co jakieś dwa miesiące i jedyna odpowiedź jakiej się doczekała zawierała słowa „Nie potrzebuję wiedzieć co się dzieje w tym Waszym głupim Świecie Dziwaków” To było w pierwszej klasie. Od tamtej pory nie dostała nic więcej. Petunia była zwyczajnie zazdrosna, choć ukrywała to pod maską obojętności i szyderstwa.
Zaadresowała kopertę i przywiązała ją do nóżki małej Płomykówki. Mądre oczy zwierzęcia popatrzyły na nią uważnie.
    -Leć. Postaraj się niezauważenie wrzucić list do skrzynki- poleciła. Wiedziała, że jej siostra zdenerwuje się, gdy do jej pokoju wpadnie skrzecząca sowa.
Mała doręczycielka wiadomości poderwała się z miejsca i wyleciała przez okno.
 
                                                                      ****
 
Pół przezroczysty płyn spływał po ściankach małej fiolki, którą ściskał w dłoni.
Raz w górę raz w dół.
Amortencja.
Gdy zabierał go z kociołka Lily nie myślał.
Przez wysokie okna w dormitorium ślizgonów wpadało zielonkawe światło. Znajdowali się pod jeziorem więc ten kolor był jak najbardziej naturalny. Nad każdym łóżkiem wisiała czaszka, jednak Severus Snape nigdy za nimi nie przepadał. Ich puste oczodoły wywoływały w nim dreszcze.
Płyn nadal się przemieszczał.
W górę i w dół.
Lily i tak go nienawidziła. Co za różnica co pomyśli o nim teraz ?
W górę.
Ale jak daleko może się posunąć ? A co jeśli jednak chciałaby dać mu szansę, a on tym jednym czynem, który planuje ją zaprzepaści?
W dół.
Jak daleko człowiek potrafi się posunąć, gdy jest zazdrosny ? Głupi Potter…
W górę.
Jak wiele człowiek potrafi zrobić, by choć przez chwilę poczuć się kochanym przez drugą osobę ?
W dół.
I najważniejsze. Jak wiele człowiek potrafi wybaczyć?
W górę i w dół.
Schował buteleczkę do szkatułki, po czym rzucił na pudełko zaklęcie uniemożliwiające otwarcie go przez kogoś innego, niż właściciel. Wsunął ją pod materac i wyszedł z dormitorium.
 
                                                                     ****
    -Poddaję się! Przestań!-krzyczała śmiejąc się głośno.
    -Jesteś pewna ?- zapytał James.
    -Tak. Złaź!
James puścił ją i wstał z ziemi.
    -Cudownie wyglądasz- powiedział Syriusz, krztusząc się ze śmiechu.
    -Ha ha ha- rzuciła w niego śnieżką, ale chybiła.
Luty powoli zamieniał się w marzec. Mimo to na dworze nadal zalegał biały puch, który czterej młodzi Gryffoni w każdej wolnej chwili wpychali Lily za kołnierz. Przyjaciółmi byli od prawie miesiąca. Tak. To dziwne, że można się nimi stać ot tak. Dziwne ale możliwe, a oni byli tego najlepszym przykładem. Początkowo czuli się w swoim towarzystwie niezręcznie, ale to minęło i teraz zachowywali się dużo swobodniej. Bywały jednak momenty, kiedy młody Potter potrafił ją nieźle zdenerwować i wtedy po prostu przestawała z nim rozmawiać. Wciąż jeszcze nie do końca się do niego przekonała. Musi sobie zasłużyć.
 
Była niedziela i właśnie odbyli wojnę na śnieżki. Lily i James przeciwko Syriuszowi i Lupinowi. Peter postanowił, że zostanie sędzią. Chyba bał się, że oberwie. Jej drużyna wygrywała do momentu, gdy Potter postanowił natrzeć ją śniegiem. Oczywiście nie miała z nim żadnych szans. Był dużo silniejszy.
    -Wracajmy, bo się przeziębisz- powiedział do niej Lupin i skierował się w stronę zamku.
Dobrze, że to zrobił, bo zaczynała trząść się z zimna. Weszli do środka. Uderzyła w nich fala ciepła bijąca od pochodni zawieszonych na ścianach. Szkoda, że ta temperatura utrzymywała się tylko w dormitoriach i tutaj. W dalszych częściach zamku było niewiele lepiej niż na zewnątrz, bo kamienne mury nie zatrzymywały ciepła. Cali mokrzy ruszyli do wieży Gryffindoru. Gruba Dama wpuściła ich do środka.
Umówili się za dziesięć minut w pokoju wspólnym, po czym Lily poszła się przebrać. Gdy zeszła na dół już na nią czekali.
    -No proszę, Evans jednak nie schowała się pod łóżkiem, po dzisiejszej porażce- Syriusz spojrzał na nią z kpiną.
    -Nie przepuściłabym okazji, żeby zobaczyć jak męczycie się z pracami domowymi- odparowała i zasiadła w fotelu przy pięcioosobowym stoliku.
Tylko prychnęli i również usiedli.
    -Tak więc, eliksiry- oznajmił James- Pomocy ?-spojrzał po zebranych.
Evans i Lupin jako jedyni mieli to już z głowy. Ona była sumienna i odrabiała wszystko jeszcze tego samego dnia, gdy zostało zadane, a on nie lubił nic zostawiać na ostatnią chwilę.
Syriusz, Peter i Potter byli całkowitym przeciwieństwem. Teraz za to płacili.
    -Ja ci nie pomogę- oznajmiła i założyła ręce na piersi.
Chłopak zrobił błagalną minę. Wysunął do przodu dolną wargę, udając smutnego pieska.
    -Przestań!
    -A pomożesz ?
    -Nie- będzie twarda. Żaden słodki wyraz twarzy nie zmieni jej zdania.
    -Proszę.
    -Czy ja dobrze słyszę? Słynny szukający drużyny Gryffindoru mówi „Proszę” ? Chyba mam omamy- zakpiła.
    -To znaczy, że nie pomożesz?- Syriusz włączył się do rozmowy.
    -Napisz. Sprawdzę- uśmiechnął się- Ale nie licz na nic więcej- dodała szybko.
    -Jasne, jasne.
Nachmurzyła się. Dobrze wiedziała i oni też wiedzieli, że prędzej czy później i tak im ulegnie.
Zabrali się do pracy. Pokój powoli pustoszał. Słońce schowało się już dawno i zastąpiło je nocne niebo gęsto usiane srebrnymi gwiazdami.
 
                                                                            ****
 
Snape przemierzał szkolne korytarze, w nadziei, że odciągnie go to od ponurych myśli. Dziś znów obserwował ich przez całe przedpołudnie. Nie dało się ukryć, że był zazdrosny. Ten cholerny Potter zaczynał najwyraźniej zdobywać zaufanie Lily. A co jeśli posunie się dalej ?
Musiał działać. W jego kieszeni spoczywała mała szklana fiolka. Już podjął decyzję. Poda jej eliksir. Problem polegał na tym, ze jeszcze nie wiedział jak.
Evans i tak go już nienawidzi. Bez względu na to, co robi nic się nie zmieni. Może go tylko znienawidzić jeszcze bardziej. Amortencja, którą przechowywał miała już prawie miesiąc i była wystarczająco mocna, żeby działać przez kolejny.
Chciał się poczuć kochany, choć przez chwilę.
Jego spojrzenie powędrowało do obrazu, którego mieszkanka siedziała w świetle księżyca, pod drzewem nad jeziorem. Blask pełni prześwitywał poprzez gałęzie, rzucając na jej twarz srebrne cienie.
    -Severus Snape ?-ktoś zbliżył się do niego od tyłu. Chłopak szybko się odwrócił.
    -Dzień dobry panie Filch- nigdy nie lubił tego charłaka, choć bez wzajemności. Woźny wręcz za nim przepadał, odkąd młody ślizgon pomógł mu nakryć paczkę Pottera na gorącym uczynku. Ta znajomość ze starym zrzędą miała swoje dobre strony. Wiele rzeczy mogło ujść Severusowi na sucho.
    -Raczej dobry wieczór- zaczął zrzędliwie, po czym dodał łagodniejszym tonem- Co ty tu robisz chłopcze ? Jest już po ciszy nocnej.
    -Ja…
    -Ach nieważne. Na pewno nic złego. Wracaj do dormitorium.
    -Mógłbym pana o coś zapytać ? –zdał pytanie, nie czekając na odpowiedź- Kiedy wypada następna pełnia ?
    -Chyba za jakiś tydzień lub dwa. A po co ci ta informacja ? –popatrzył na niego podejrzliwie.
    -Chciałbym pomóc profesorowi Slughornowi zbierać składniki do eliksirów- skłamał.
    -Na pewno ci pozwoli. Jesteś złotym dzieckiem- Snape skrzywił się słysząc te słowa, z ust pogromcy wszystkich uczniów i wielbiciela wszelkiego rodzaju kar, które im wymierzano.
    -Dobranoc- odwrócił się tyłem do woźnego i odszedł.
Jednak zanim to zrobił jego spojrzenie jeszcze raz padło na obraz, który oglądał, zanim spotkał Filcha.
W jego głowie powoli zaczął się układać plan, w którym główną rolę odkrywała Lily Evans i pewna buteleczka eliksiru miłosnego.
 
                                                                             ****
 
 
    -Mówię wam, że tym razem się uda- James był przekonany, że ma rację.
    -A to ciekawe –stwierdził Syriusz – Skąd to wiesz ?
    -Po prostu czuję.
    -Tak samo, jak przez ostatnie plus minus dwa lata ?- Peter był szczerze rozbawiony.
    -Nie, tym razem naprawdę. Uda się. Remus przestań się ze mnie śmiać !
    -Idź już- Lupin krztusił się ze śmiechu- Tylko się nie zdziw !
Potter odszedł. Nie miał do nich pretensji, choć mogliby wykazać trochę więcej wiary.
 
                                                                             ****

                                                                    OGŁOSZENIE 
                                          
                                        1 marca-  Wyjście do Hogsmeade
 
Stała w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Ludzie tłoczyli się przed jedną ze ścian, ponieważ profesor Mcgonagall właśnie wywiesiła na niej jakąś wiadomość. Właściwie to dopiero przed chwilą udało jej się przepchnąć przez ten cały tłum, który zalegał przed tablicą ogłoszeń i przeczytać, o co chodzi.
   -Wybierasz się ?- tuż przy jej uchu odezwał się James.
Odwróciła się do niego. Miał na sobie jeansy i czarny sweter. Okulary lekko przekrzywiły mu się na nosie. W oczach błyskały figlarne iskierki.
    -Do Hogsmeade ?- zapytała.
    -Owszem.
    -Tak, a co ?- Spojrzała na niego podejrzliwie.
    -Idę z tobą Evans.
    -Bardzo śmieszne.
    -Wcale nie. Jesteśmy teraz przyjaciółmi. Nie mogę iść z tobą do Hogsmeade ?
    -Nie wiedziałam, że zgadzając się na tą znajomość podpisuję jakiś kontrakt. Czy to znaczy, że teraz zawsze będziecie za mną łazić ?
    -Nie zawsze. Ale z tym kontraktem to ciekawy pomysł –udał, że się zastanawia- Byłoby fajnie, gdybyś wiedziała, co podpisujesz. To może przedstawię ci pozostałe punkty ?
Uniosła do góry brwi.
    -Dużo ich jest ?- Spytała.
    -Nie. Kilka, za to są bardzo ważne. 1.Mamy prawo chodzić z tobą do Hogsmeade.  2. Nie protestujesz, kiedy nabijamy się ze Smarkerusa i 3.- uśmiechnął się łobuzersko- Dasz się zaprosić na randkę z Jamesem.
Zachłysnęła się powietrzem. Znowu zaczyna. A już myślała, że sobie trochę odpuścił. Jednak go nie doceniała.
    -Chyba żartujesz. Nie ma mowy.
    -Nie daj się prosić. Przecież wiecznie nie możesz się nie zgadzać.
    -Dlaczego?
    -Bo nie dam ci spokoju.
    -A jeśli się zgodzę, to zapomnisz raz na zawsze o tym temacie ?
    -Tak. Ale jeśli ci się spodoba…
    -Wykluczone- przerwała mu- Nie masz na co liczyć.
Wzruszył ramionami i uśmiechnął się.
    -Zobaczymy. Czyli pójdziesz ?
    -Tak. Ale pamiętaj, że potem dasz mi spokój- dodała szybko.
    -Spotkajmy się w sobotę, o 12.00 przy wyjściu. Wykorzystamy wyjście do naszej przeuroczej wioski.
Skinęła głową, po czym ruszyła do swojego dormitorium. Musiała dokładnie przemyśleć to, na co właśnie się zgodziła.
 
                                                                           ****
 
Obudziła się w swoim łóżku. Przez chwilę miała poczucie, że coś ważnego jej umknęło. Zaraz, co to było ?
Randka. James. Dzisiaj.
Merlinie! Na co ja się zgodziłam ?!
Przez cały tydzień próbowała wszystko sobie poukładać. Szukała jakiejś wymówki, która pozwoliłaby jej odwołać spotkanie. Tylko, że cichy głosik w jej głowie wciąż zakazywał jej podejść do Pottera i to zrobić.
 
Weszła do Wielkiej Sali na śniadanie. Huncwoci już tam byli. Zajęli miejsca akurat tam, gdzie zazwyczaj siedziała ona. Cóż za niezwykły zbieg okoliczność.
Zaczarowane sklepienie było bezchmurne, a przez wysokie okna wlewał się do środka blask słońca. W pewnym momencie do pomieszczenia wleciał deszcz sów. Każda z nich niosła jakiś pakunek, lub list. Był to zaskakujący widok, ale po siedmiu latach można się było przyzwyczaić. Tłum pierwszoroczniaków zadarł do góry głowy i w niemym zachwycie podziwiał. Byli tu już od sześciu miesięcy więc mogliby dać sobie już spokój. Minęła stoły pozostałych domów i usiadła na swoim miejscu.
    -Dzień dobry panno Evans- James był najwyraźniej w dobrym humorze.
    -Cześć- odburknęła.
    -Zły nastrój ?- zapytał Peter.
Spojrzała na niego z ukosa.
    -Lily, czyżbyś się zżymała z powodu dzisiejszego ważnego wydarzenia ?- chłopak nie dawał spokoju.
Zignorowała go.
    -Zostawcie ją- James wziął jej stronę. Uśmiechnęła się do niego – W końcu się zgodziła- wyszczerzył się.
Zjadła tosta, z dżemem i wypiła szklankę soku dyniowego. Ale wszystko było jakieś bez smaku. Chyba zaczynała mieć tremę. Mogło jej za bardzo na dzisiejszym spotkaniu nie zależeć, ale nie chciała pokazać, że czymś się denerwuje. Głupio byłoby na przykład opluć się piwem kremowym, albo zadławić się ciastem. Skończyła posiłek i spojrzała na Pottera.
    -Spotkamy się przy wyjściu- oznajmiła i wyszła.
 
Mijała obrazy. Zawsze ją fascynowały. Opowiadały jakby własną historię, jakieś opowieści, które znały tylko one. I nie zdradzały ich tak łatwo. Ich mieszkańcy pilnie strzegli swoich sekretów, ale Lily zaprzyjaźniła się z niektórymi z nich i przy odrobinie szczęścia czasem udawało jej się coś od nich wyciągnąć. O historii Hogwartu, o dawnych plotkach i ludziach, którzy przez lata się tu uczyli. Doszła do wieży Gryffindoru, wypowiedziała hasło i poszła do swojego dormitorium. Co by tu założyć ? Zdecydowała się na jeansy i bladoróżowy sweter, który pasował do jej cery i nadawał włosom mocniejszej barwy, a oczom głębszej zieleni. Prezentowała się całkiem ładnie. Nie dla niego, ale nie chciała wyglądać jak górski troll.
 
Powoli dochodziła do wyjścia. James już na nią czekał. Stał na schodach, a marcowy wiatr rozwiewał mu włosy i parę pasemek spadło na oczy. Mimo wszystko musiała przyznać, że wyglądało to uroczo. Jak mały chłopiec. Dotarła na miejsce.
    -Jej Lily wyglądasz ślicznie- rozpromienił się.
Zarumieniła się. Zrobiło się niezręcznie i zapadła cisza.
    -Dzięki- wydukała- Idziemy ?
    -Tak chodźmy- wyraźnie ucieszył się, że może się zająć jakąś rozmową- Możemy zajść do takiej małej kawiarni. Bardzo przyjemne miejsce. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
    -Yhm- mruknęła- Ruszmy się, bo zamarzniemy.
Otuliła się ciaśniej płaszczem i spojrzała na niego ponaglająco. Przez chwilę jeszcze się jej przyglądał, po czym ruszył w stronę Hogsmeade. Podbiegła do niego i zrównała się z nim krokiem. Miała nadzieję, że spędzi miłe popołudnie i że nie będzie to kompletna strata czasu.

17 komentarzy:

  1. Moja droga, blog nie ma się podobać Tobie, lecz czytelnikom. Radzę przyjmować konstruktywną krytykę i poprawić styl, zamiast bronić się w przekonaniu, że "mój blog jest idealny".
    Twój problem polega na tym, że nie rozumiesz idei bloga, zwłaszcza takiego w formie opowiadania. Historia musi przede wszystkim podobać się czytelnikom. Jeśli nie sprostasz wymaganiom ludzi oni zwyczajnie przestaną zaglądać pod ten adres.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Przepraszam. Mój problem polega na tym, że najpierw robię, potem myślę. Dlatego zastanowiłam się nad tym, co napisałam już po wstawieniu tego rozdziału. Poprawiłam się najszybciej, jak mogłam. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Historia faktycznie powinna przede wszystkim podobać się czytelnikom, ale pisząc to byłam zła na cały świat i odbiło się to na tym, co się tu znalazło (choć moja złość niczego nie usprawiedliwia :/)
      Jeszcze raz przepraszam,
      Pozdrawiam.
      L.

      Usuń
  2. Ja ciebie też :) Nie pamiętam, czy już cię powiadomiłam u ciebie, czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli jesteś na mnie zła za to, że nie miałam czasu (bezinteresownie) sprawdzić ci rozdziału, to nie musisz się wyżywać na czytelnikach. "Byłaś zła na cały świat"? Doprawdy?

    Nadal nie mogę zmusić siebie do przeczytania tego, bo wciąż dotyka mnie "obraza majestatu", jaką mnie uraczyłaś ;). Nawet nie jestem na Ciebie zła - cała sytuacja mnie trochę bawi, szczerze mówiąc. Tylko jeśli czegoś od kogoś chcesz, powinnaś staranniej dobierać słownictwo, bo "twój majestat" odrobinę mnie uraziło (: .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat pisząc "zła na cały świat" nie odnosiło się do ciebie, więc jeśli nadal chcesz omawiać ten temat to może napisz do mnie na fb, a nie tutaj...

      Usuń
    2. Czyli sugerujesz, że nie należę do tego świata? (:

      Usuń
  4. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award ! :*
    Więcej u mnie:
    http://druga-polowka-lily.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award_4.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę za bardzo rozciągasz akcję i sporo jest głupich błędów, typu "Poszłam odwiedziłam xyz" zamiast "poszłam odwiedzić xyz". Powtórzenia się zdarzają, i dopatrzyłam się paru błędów rzeczowych (i nie chodzi o to, że nie trzymasz się fabuły, tylko piszesz coś, a potem zaprzeczasz sama sobie). Popracuj nad interpuncją, bo na razie swoim językiem prezentujesz poziom 6 klasy, a sądzę, że stać cię na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem twoje uwagi co do interpunkcji xD Wiem, że mam z tym problem, ale staram się poprawić :)

      Usuń
  6. Super! Znalazłamparę błędów, ale widzęm, że inni już to powiedzieli, więc p co się powtarzać? :)
    Czekam na next
    Lily

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć nowego rozdziału wcześniej! Nie mam pojęcia!
    Ale już przeczytałam :D
    To takie słodkie, że się z nimi zaprzyjaźniła, i że dała się zaprosić na randkę <3

    Pozdrawiam, weny ci dużo życzę, żelków i czekam na następny z rosnącą niecierpliwością,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki :3
    Tobie też życzę żelków i lizaków. W szczególności lizaków. Kocham je <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział, czekam na więcej! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Następny nie wcześniej niż 31.05 :(

      Usuń
  10. Hej :) Piszesz naprawdę świetnie ;) Zdarzają ci się pojedyncze błędy, ale z każdym kolejnym rozdziałem widzę ich coraz mniej. Poza tym bardzo spodobała mi się fabuła - stopniowo dawkujesz emocje ;) Zaciekawiła mnie ta historia i czekam na dalszą część. ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Cikawi mnie część ze Snapem. Co on do cholery chce zrobić!
    Jak dotąd ten rozdział najbardziej mi się spodobał i uważam, że jest najbardziej udany. Jak przeminie randka z Jamesem? Jestem bardzo ciekawa. Poinformuj mnie, jeśli dodasz kolejny rozdział na moim blogu http://new-generation-hogwart.blogspot.com/
    P.S Miło by mi było, gdybyś także go skomętowała i wpadła

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic